środa, 16 kwietnia 2014

powroty

zupełnie przypadkowo przypomniałam sobie, że około rok temu prowadziłam bloga. i to przez niespodziewanego mejla, a już prawie zapomniałam jak to jest dostawać je od znajomych. wchodzę na mój, niegdyś ulubiony, portal tylko żeby szybko zweryfikować wiadomości od osób, których po prostu mi nie wypada zaprosić na "fejsa" żeby mieć z nimi kontakt drogą elektroniczną(całe szczęście, że są starsze metody porozumiewania się w sieci, niż facebook), sprawdzić przeróżne zaproszenia i usunąć niepotrzebny spam.
ale do rzeczy- ten rok był wspaniały, wspięłam się znacznie wyżej po małych szczebelkach drabiny do radości z życia. teraz zostaje mi chyba wchodzić coraz wyżej, na zmianę ze schodzeniem kilkunastu kroków w dół(ale to tylko żeby głowa mi nie wybuchła od dobrego samopoczucia i żeby moja drabina się nie rozpłynęła w powietrzu). mam nadzieję, że jeśli ktokolwiek doszedł do tego momentu mojego wywodu to właściwie oszacuje ile mu zostało szczebelków do upragnionego stopnia, bądź po prostu się uśmiechnie bo własnie na nim stoi.

ps
ktokolwiek jeszcze pamięta/lubi? 

czwartek, 6 czerwca 2013

wakacje, przybywajcie, błagam

zawsze wezmę sobie zbyt dużo na głowę, zapętlę się w pracy na rzecz innych... a przecież to tylko dwa wyjazdy... przecież to tylko takie małe działanie na rzecz wolontariatu. i wykłady. i nauka. i znajomi. i facet.
matko, czasie dla samej siebie, gdzie jesteś? przecież tak lubię siedzieć sama ze sobą. na prawdę dobrze się bawię w swoim towarzystwie. wciąż o tym pamiętam. moje zajęcia w ostatnim czasie (3 miesiące... chyba można to tak nazwać?) mi to po prostu utrudniają. wyczekuję wakacji, początku lipca. będę wtedy już wolna (no, jeśli nie znajdę pracy na wakacje i uda mi się uniknąć dodatkowych zajęć)
a tak bardzo chciałam być Piotrusiem Panem, albo chociaż Dzwoneczkiem... po lekturze ,,Chłopców" Jakuba Ćwieka nawet złudzenia co do tej pięknej bajki się rozwiały. no, może nie całkowicie. wierzę, że gdzieś tam czekają na mnie moi Chłopcy. i uda nam się nigdy nie dorosnąć. (tak nawiasem mówiąc zachęcam do lektury, świetna książka! zauroczyłam się, może nawet zakochałam.)

tak poza tym namawiam do obejrzenia rosyjskiego filmu ,,Bikiniarze". toż to prawdziwe cudo! link do finałowej piosenki

sobota, 2 marca 2013

choroba z cziburaszką w tle

w fotografiach ostatnimi czasy widuję inspirację czymś, co już zostało wcześniej stworzone. w słowach coś, co już ktoś inny powiedział. na pewno masa ludzi pisała to już przede mną. ale może to dlatego, że jestem chora i marudzę.
zaczęłam się interesować rosją. powoli, małymi kroczkami wciąga mnie ten język, samo pojęcie "rosyjskości", no i bajki. radziecka bajka o krokodylu gieni i cziburaszce. cudo! leżę, oglądam, część nawet rozumiem, zachwycam się
https://www.youtube.com/watch?v=j8N5otXB0Oo gorąco polecam, nie spodziewałam się, że wywoła aż taki uśmiech na mojej twarzy. kocham cziburaszkę!

wtorek, 26 lutego 2013

nie pozwól mi dorosnąć

podchodzisz do mnie, bierzesz mnie za rękę... czasem mam po prostu ochotę szepnąć Ci na ucho czułe "uciekajmy stąd".
człowiek tak nagle dorasta. nagle zmieniają się jego priorytety, wartości. ciężko zrozumieć, że bransoletka zrobiona przez faceta(nie mam na myśli jakiejś z koralików podwędzonych mamie, raczej coś bardziej... wymyślnego) nie jest tandetą, a najwspanialszym gestem jaki spotkał dziewczynę od... po prostu od czasu długiego.
dorastamy, mamy coraz więcej spraw na głowie, coraz mniej czasu na miłość, miłostki lub zwykłe zauroczenia.
dorastamy tak drastycznie(ale długo), a społeczeństwo to jak najbardziej akceptuje, rodzice się cieszą.
dorastamy, ponosimy za siebie pełną odpowiedzialność, staramy się uważać na swoje czyny, wstydzimy się za siebie.
dorastamy, nastawieni na pieniądze, sukces, karierę, a nie na szczęście.
dorastamy. wtedy najczęściej sami pozbawiamy się marzeń
dorastamy, kłamiemy dla dobra innych, ale też dla ich nieszczęścia... 
dlaczego tak okrutnie dorastamy?
znajdź we mnie małą, radosną dziewczynkę. 
złap mnie za rękę i uciekajmy.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

to "coś"

spotykamy czasem takich ludzi, którzy w naszym życiu zostawiają coś po sobie. mniejsze coś, większe coś. czasem im ważniejsi, tym większe to coś jest. i chyba nie każdy wie jak się tego pozbyć. i trzyma to latami. czasem zastanawia się jak to wyrzucić, wreszcie się pozbyć tego dziwnego "ciężaru". albo odwrotnie, chętnie to tego wracamy, zamyśleni czy aby przypadkiem nie stoimy właśnie dlatego w miejscu... a może patrzymy wstecz  żeby przypomnieć sobie jakich błędów nie popełniać, jakich ludzi unikać?

nienawidzę sprzątać pokoju.

czwartek, 10 stycznia 2013

topielec

 Konstanty Idefons Gałczyński ,,Gdybym miał jedenaście kapeluszy"
Gdybym miał jedenaście kapeluszy,
pierwszy schowałbym w szafie, żeby się nie kurzył.

Drugi nadałbym przez pocztę w postaci paczki.
Trzeci byłby na drobnostki i drobiażdżki.

Czwartego używałbym wyłącznie do sztuk magicznych et cetera
Piąty zamiast klosza, do przykrywania sera.

Szósty kapelusz - dla Jadwisi.
Siódmy bym powiesił. Niech wisi.

Ósmy przerobiłbym na nastrojowy abażurek.
W dziewiątym hodowałbym jeża lub coś z zoologii w ogóle.

Co do dziesiątego, to jeszcze nie mam pomysłu:
A jedenasty kapelusz porwałby mi wiatr nad Wisłą.

Bo powiedziała o mnie jedna poetka z Krakowa:
"To głowa nie do kapeluszy! To taka posągowa głow
a!"


zatapiam się w wierszach. i tonę. i pływam. i szukam. i znów tonę. oto jak, nieszczególnie zobowiązujące, rzucone od tak, "możesz poszukać czegoś ciekawego" może mnie zatopić. bul bul bul

wtorek, 1 stycznia 2013

nowy rok, jakim cudem?

słyszałam wiele próśb żeby się nie zmieniać i być sobą (cóż za chorzy ludzie mówili mi takie rzeczy!) i chyba to moje jedyne postanowienie noworoczne.
jest coraz... bardziej oryginalnie. zdecydowanie. ludzie stają się coraz ważniejsi. naprawdę niewiele znajomości się rozpada. kto wie, może w tym roku uda się więcej. może stanie się coś, czego bym chciała, ale będzie to nieoczekiwane? liczę na suprajsa

,,mam jeszcze wiarę, odmieni się los
znów kwiatek do lufy wetknie im ktoś"