czwartek, 29 listopada 2012

,,Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje"

biegnij, szybciej! rób wszystko wydajniej! sprzątaj, idealnie! nie oglądaj się za siebie! włącz myślenie! czemu zajmuje Ci to tak długo?! ugotuj! zrób to! biegnij! szybciej!
tydzień choroby i względnego spokoju dał mi do myślenia. odpoczęłam fizycznie, psychicznie chyba przeżywam tą jesień. nie bardziej niż inne, ale bardziej świadomie. otwieram oczy.

Polsko, jak mnie przyjmiesz za kilka lat? Polsko, czy będziesz dla mnie dobra? Polsko, czy jeśli ja będę lepsza, też się poprawisz? Polsko, czemu się Ciebie obawiam? Polsko, czy to na pewno Ty?

,,Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje"

Dzika, dzika młodość,
Moja wielka niewiadoma.
Zostawiłem za sobą las pachnący,
Mam jałowe nozdrza 

(...)
Nadeszły tu śmiertelne czasy,
Do gardeł rusza sfora.
Nie ma dziś i nie ma jutro.
Nawet wiatr taki sam jak wczoraj,
Nawet wiatr taki sam jak wczoraj,
Nawet wiatr taki sam jak wczoraj wieje koło nosa.

(...)
Nie jestem tym który zwątpił,
I tchórzem co się poddał.
Nie jestem buntownikiem,
Choć niewiele mi się tu podoba,
Choć niewiele mi się tu podoba,
Choć niewiele mi się tu podoba,
Krzyczy głowa.
Każdy nowy dzień rodzi nowe paranoje

niedziela, 18 listopada 2012

szarość

spokojnie wkładam byle jakie ubrania do plecaka, zaoszczędzone pieniądze, dużo, jak najwięcej, ubieram się ciepło i wychodzę. mróz listopadowego powietrza szczypie mnie w policzki, dokładnie tego chciałam. siadam na ławce w parku i myślę nad wszystkimi możliwościami ...
otwieram oczy, leżę w łóżku. przynajmniej nie śnię o monotonii. chociaż dzisiejszy sen nie był sentymentalny. potrzebuję radości, nieoczekiwanych wydarzeń... GDZIE ONE SIĘ PODZIAŁY?! wcześniej nie mogłam się od nich opędzić, zawsze coś było, coś się działo, COŚ. coś uciekło, przepadło, zostawiło mnie w świętym spokoju, a ja, dziękuję bardzo, nie chcę świętego spokoju. nawet nieświętego nie chcę. możecie go sobie zabrać, wsadzić głęboko, tylko oddajcie mi moje coś.
wyrzucę tą szarość z siebie, obiecuję!
 ale dziś jeszcze: piękny przymuł , uwielbiam

sobota, 17 listopada 2012

Wielka Mgła

na starówce już są lampki na latarniach. niewłączone, ale są. pięknie to wyglądało wczoraj, w Wielką Mgłę. mam dziwne wrażenie, że Wielka Mgła ostatnimi czasy pojawia się zbyt często. ma to swój urok, jak pisałam wcześniej, ale IDĘ PRZED SIEBIE I SIĘ GUBIĘ. nie kojarzę gdzie jestem, bo widzę tylko na 5m przed siebie. i skręcam i się gubię i nie wiem gdzie jestem. przynajmniej jest zabawnie +zwykle udaje mi się jakoś odnaleźć.

cały dzień mi chodzi po głowie: happysad- łydka

środa, 14 listopada 2012

mozart

staram się skupić przy mozarcie, podobno dobrze wpływa na mózg. na pewno wycisza, uspokaja, ale czy coś więcej?
och, tyle rzeczy do zrobienia. po co mi to tak właściwie? kupić szczęście?

kult- dom wschodzącego słońca  "brawo, wygrał pan zegarek" właśnie takie bzdury, głupie słówka sprawiają, że się uśmiecham. make my day!

niedziela, 11 listopada 2012

11.11

maszerowali.
maszerowali i krzyczeli jedni na drugich. o Polskę, za Polskę, żeby było nam lepiej, albo gorzej, a może normalniej? równo, ale z podziałami. wszystko nie tak, wszystko jest dobrze.
ludzi z różnych manifestacji w Warszawie łączy chyba tylko narodowość. rozumiem, każdy ma swoje poglądy, ale... Polaku, czy tak ma wyglądać nasz kraj? "Marsz Niepodległości"
smutno na to patrzeć.
Kazik- Nie lubię już Polski

a tak na marginesie, tak co do polski... to ja poproszę o równość. i tyle.

środa, 7 listopada 2012

urwanie głowy

jestem smutna, zła i rozgoryczona. mam masę rzeczy do zrobienia i zero sił, żadnych chęci. czuję jakiś lekki bezsens w każdym moim działaniu. najchętniej przespałabym ten tydzień. no, może obudziłabym się w piątek o 13...szaleją mi hormony. szaleje we mnie jesień.

bardzo pozytywny akcent- wtorek z dzieciakami. wyszłam z burzą włosów, dziewczynki chyba lubią bawić się w fryzjerki. dobrze, że nie wiedziały o mojej kosmetyczce, bo wtedy wyszłabym "na klauna". ;)

po raz 597219879 zagłębiam się w polską poezję, tylko to mi chyba pomaga. i ciepła herbata. wieczorem. mogłabym tak przez całe życie!

Władysław Broniewski ,,Ballady i romanse"
"Słuchaj dzieweczko! Ona nie słucha... 
To dzień biały, to miasteczko..."
Nie ma miasteczka, nie ma żywego ducha,
po gruzach biega naga, ruda Ryfka,
trzynastoletnie dziecko.

Przejeżdżali grubi Niemcy w grubym tanku.
(Uciekaj, uciekaj Ryfka!)
"Mama pod gruzami, tata w Majdanku..."
Roześmiała się, zakręciła się, znikła.

I przejeżdżał znajomy, dobry łyk z Lubartowa:
"Masz, Ryfka, bułkę, żebyś była zdrowa..."
Wzięła, ugryzła, zaświeciła zębami:
"Ja zaniosę tacie i mamie."

Przejeżdżał chłop, rzucił grosik,
przejeżdżała baba, też dała cosik,
przejeżdżało dużo, dużo luda,
każdy się dziwił, że goła i ruda.

I przejeżdżał bolejący Pan Jezus,
SS-mani go wiedli na męki,
postawili ich oboje pod miedzą,
potem wzięli karabiny do ręki.

"Słuchaj, Jezu, słuchaj, Ryfka, sie Juden,
za koronę cierniową, za te włosy rude,
za to, żeście nadzy, za to, żeśmy winni,
obojeście umrzeć powinni."

I ozwało się Alleluja w Galilei,
i oboje anieleli po kolei,
potem salwa rozległa się głucha...
"Słuchaj, dzieweczko!...Ona nie słucha..."
 ilekroć to czytam przechodzą mnie dreszcze.