niedziela, 18 listopada 2012

szarość

spokojnie wkładam byle jakie ubrania do plecaka, zaoszczędzone pieniądze, dużo, jak najwięcej, ubieram się ciepło i wychodzę. mróz listopadowego powietrza szczypie mnie w policzki, dokładnie tego chciałam. siadam na ławce w parku i myślę nad wszystkimi możliwościami ...
otwieram oczy, leżę w łóżku. przynajmniej nie śnię o monotonii. chociaż dzisiejszy sen nie był sentymentalny. potrzebuję radości, nieoczekiwanych wydarzeń... GDZIE ONE SIĘ PODZIAŁY?! wcześniej nie mogłam się od nich opędzić, zawsze coś było, coś się działo, COŚ. coś uciekło, przepadło, zostawiło mnie w świętym spokoju, a ja, dziękuję bardzo, nie chcę świętego spokoju. nawet nieświętego nie chcę. możecie go sobie zabrać, wsadzić głęboko, tylko oddajcie mi moje coś.
wyrzucę tą szarość z siebie, obiecuję!
 ale dziś jeszcze: piękny przymuł , uwielbiam

1 komentarz: