poniedziałek, 15 października 2012

dzieciaki

nie miałam na nic czasu. wszystko na mojej głowie.
-UGOTUJ! POSPRZĄTAJ! ZAŁATW TO! PRANIE CZEKA!
no ale tak chyba wygląda wchodzenie w dorosłość ;)

pomijając mój zapierdziel... muszę powiedzieć, że raz w tygodniu "praca"(bezpłatna, a jakże) w podstawówce, a dokładniej w świetlicy mnie cieszy. jako wolontariuszka zgłosiłam się do tego  zadania i szczerze mówiąc nie wiedziałam czego mam się spodziewać. oczywiście, dzieci(szczególnie takie małe) nie są zdemoralizowane, nie piją, nie palą... ale jednak jakaś obawa była. okazało się, że są niesamowicie kontaktowe, miłe, rozbiegane. wystarczy, że zaproponujesz kilka zabawy(to oczywiste, że w nich uczestniczysz) i dosłownie nie mogą się od Ciebie odkleić. jedną dziewczynkę musiałam z siebie "zdjąć" przekonując, że wrócę za tydzień. w przeciwnym wypadku chyba by poszła ze mną do domu. kochane dzieciaki :)

2 komentarze: