kocham tańczyć w deszczu. żałuję, że w moim życiu jest coraz mniej osób, z którymi mogłabym to zrealizować. chyba zaczynamy być coraz bardziej poważni, po co to komu? czy tak ciężko się zdobyć na gest spontaniczności i nie myśleć o jakimś głupim katarze?
spacery nocą są o wiele piękniejsze, ale co zrobić kiedy wszyscy są zbyt zmęczeni żeby gdzieś wyjść? nie mówię o jakiejś dalekiej podróży, tylko zwykłym spacerze po okolicy. "przecież w nocy jest zimno. poza tym, jestem zmęczony"
już czekam na wyjazd na działkę. nic nie zabierze mi wspólnych wypadów, ognisk, śpiewania... i może wtedy ktoś się odważy na spontaniczność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz